Liga Mistrzów – koniec pięknych zwycięstw oraz obrona tytułu
10 i 11 kwietnia europejscy giganci rozegrali rewanżowe mecze w 1/4 turnieju. Liga Mistrzów, jak zapowiadałem po pierwszych spotkaniach, nie obyła się bez emocji oraz niespodzianek. Właśnie takie rozgrywki jak Champions League udowadniają nam, dlaczego tak uwielbiamy ten sport i dlaczego tak chętnie go oglądamy. Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami, dlatego przegrani dwumeczów musieli się z nią pożegnać. Z pewnością przyniosło to wiele smutku nie tylko zawodnikom czy trenerom, ale również wielu kibicom na całym świecie. Szczególną uwagę świata zwróciły mecze rewanżowe z udziałem FC Barcelony i Realu Madryt, które były wyjątkowo emocjonujące.
Real Madryt wciąż królewski
Liga Mistrzów pokazała, jak trudne zadanie stało przed hiszpańskimi gigantami. Włoskie ekipy mimo podciętych skrzydeł, odcisnęły swoje piętno na obu klubach z LaLiga. Real Madryt rewanżowe spotkanie na Santiago Bernabeu zaczynał z trzybramkowym prowadzeniem. Korzyścią ekipy Zinedine’a Zidane’a był fakt, iż Los Blancos wygrali z Juventusem na wyjeździe, co daje dodatkowy komfort i przywilej przejścia do następnej fazy turnieju. Tym samym oznaczało to, że Stara Dama musiała strzelić Realowi minimum trzy gole, aby liczyć się w Lidze Mistrzów. Dlatego większość kibiców skazała już włoski klub na straty. Zawodnicy Massimiliano Allegriego udowodnili, podobnie jak ich ligowi koledzy z Rzymu, że w piłkę nie powinno się wątpić. Sam trener podczas przedmeczowej konferencji prasowej powiedział, że jeżeli którykolwiek z jego zawodników nie wierzy w zwycięstwo w Madrycie, to nie ma po co wsiadać do samolotu. Właśnie ta wiara sprawiła, że Liga Mistrzów stała się efektowna. Zapewniła nam mecz pełen emocji do samego końca. Wspaniałe dwie bramki Mandzukica dały mnóstwo nadziei i zapału Turyńczykom. Wysoki pressing i ciągłe natarcia okazały się kluczem do sukcesu, który był już w zasięgu ręki zawodników Juventusu. W 61. minucie spotkania, gdy Blaise Matuidi zdobył trzecią bramkę, wszyscy z ogromnym zaciekawieniem oglądali to spotkanie. Wystarczyło jedno trafienie aby zapewnić sobie awans do następnej fazy Ligi Mistrzów. Na nieszczeście Juventusu, który robił wszystko aby sięgnąć po upragniony awans, w 97. minucie spotkania podyktowano rzut karny. Z boiska za komentarz do sędziego został wyrzucony kapitan Starej Damy – Gianluigi Buffon, a w jego miejsce między słupkami stanął Wojciech Szczęsny. Choć Polak wyczuł intencje strzelającego Portugalczyka, był jednak bezradny przy silnym uderzeniu w prawe okienko bramki. Cristiano Ronaldo strzelając tę bramkę, zapewnił Królewskim dalszą grę w Lidze Mistrzów i ustalił wynik dwumeczu na 4:3 dla Realu Madryt. Warto wspomnieć, że Los Blancos są aktualnymi obrońcami tytułu i mają szansę zdobyć trzecie z rzędu trofeum w owych rozgrywkach. Jeżeli tego dokonają, będzie to ich rekordowe trzynaste zwycięstwo turnieju jakim jest Liga Mistrzów.
Barcelona za burtą
Już trzeci raz z rzędu zawodnicy Blaugrany pożegnali się z Ligą Mistrzów w ćwierćfinale. Szczególnym zaskoczeniem dla wielu kibiców Dumy Katalonii był fakt, że Barcelona jechała do Romy z zapasem trzech bramek. Każdy myślał, że awans w tej parze ćwierćfinałowej jest już przesądzony i to właśnie klub z Katalonii przejdzie do dalszego etapu turnieju. Jadąc do Rzymu zawodnicy z pewnością mieli z tyłu głowy, że jedyne czego nie mogą zrobić, to przegrać. Nie musieli oni gonić wyniku, wystarczyło im jedynie wyczekać przeciwnika i ze spokojem dokończyć mecz. Fakty jednak były odmienne. Zawodnicy Romy, którzy nie mieli już nic do stracenia, rzucili się w pogoń, aby odrobić stratę z Camp Nou (4:1). Piłka przypomniała nam o swojej nieprzewidywalności. Pokazała, że nie powinno się lekceważyć przeciwnika i mimo wysokiej przewagi, w takim turnieju jakim jest Liga Mistrzów, wszystko może się wydarzyć. Spotkanie między Romą a Barceloną było tego przykładem. Blaugrana nie mogła się odnaleźć na Stadio Olimpico. Katalończykom nie wychodziły najprostsze akcje, za to ekipa Eusebio Di Francesco zagrała wręcz fenomenalnie. Od pierwszych minut pokazali, że się nie poddają i będą zacięcie walczyć o to, aby przejść do następnej fazy turnieju. Pierwszą bramkę dla Giallorossi w 6. minucie spotkania zdobył Edin Dzeko, który otworzył nadzieje kolegów z drużyny. Rewanż między drużynami miał szczególne znaczenie dla Danielle De Rossiego oraz Konstantinosa Manolasa, którzy w pierwszym spotkaniu strzelili po bramce samobójczej. Na własnym stadionie obaj odrobili wyrządzone wcześniej szkody. W 58. minucie spotkania Danielle De Rossi strzelił na 2:0 z rzutu karnego, a formalności w 81. minucie spotkania dopełnił właśnie Manolas po bramce głową z rzutu rożnego. Tym samym włoska Roma pokonała 3:0 Barcelonę, pozbawiając Dumę Katalonii wszelkich nadziei i zakończyła ich udział w Lidze Mistrzów.
Liga Mistrzów – półfinały
Zmagania turniejowe jeszcze się nie zakończyły i 13 kwietnia 2018 roku odbyło się losowanie par półfinałowych. Wiadomo już, że w następnej fazie turnieju zagrają ze sobą: Liverpool – AS Roma, oraz Bayern Monachium – Real Madryt. Pierwsze spotkania Ligi Mistrzów odbędą się 24 i 25 kwietnia bieżącego roku, rewanże natomiast odbędą się tydzień później. Warto obejrzeć te spotkania, ponieważ wyłonią one finalistów turnieju, którzy zmierzą się ze sobą w Kijowie.