Real Madryt w obliczu rekordu!

Finaliści UEFA Champions League

26 maja 2018 roku, na stadionie w Kijowie, rozegrany został finał najbardziej prestiżowego, piłkarskiego turnieju w Europie. Co roku, 32 drużyny z poszczególnych lig europejskich, przez długi czas walczą między sobą najpierw w fazie grupowej, następnie w pucharowej aby na koniec jedna z nich mogła zdobyć puchar turnieju – UEFA Champions League. Mecze pełne emocji i sportowe widowisko, to właśnie tym żyją kibice Ligi Mistrzów.

W tegorocznej edycji turnieju, w finale spotkały się ze sobą Real Madryt oraz Liverpool F.C.. Finał turnieju miał szczególne znaczenie dla obu zespołów i wiadomym było, że żadna z nich nie odda trofeum bez walki. W obu ekipach grają wspaniali zawodnicy, jednak to Los Blancos byli faworytami i to właśnie na ich korzyść przechylała się szala zwycięstwa. Nadzieję dla The Reds dawał, niezawodny w tym sezonie, Mohamed Salah. Egipcjanin zagrał wręcz niesamowity sezon. W Premier League mimo, iż Liverpool nie sięgnął po mistrzostwo, tak Mohamed Salah zdobył szereg nagród indywidualnych. Wielokrotnie brany do drużyny miesiąca, wybrany również do drużyny sezonu. Salah został także wybrany w Premier League najlepszym zawodnikiem sezonu 2017/2018. A podsumowaniem jego wybitnej gry w minionej kampanii, z dorobkiem 34 bramek, popularny już „Mo” Salah otrzymał Złotego Buta, za najwięcej trafień. Swoimi bramkami w Premier League pobił między innymi pięciokrotnego zdobywcę Złotej Piłki i rywala w finale Ligi Mistrzów – Cristiano Ronaldo.

Madryt zwycięzcą Ligi Mistrzów

Ekipa Zinedine’a Zidane’a stanęła przed ogromną presją. Tegoroczny finał Ligi Mistrzów miał dla nich szczególne znaczenie, ponieważ byli oni w zasięgu pobicia dwóch rekordów związanych z tymi rozgrywkami. Pierwszym z nich była ponowna obrona tytułu, oraz trzeci z rzędu triumf w Lidze Mistrzów. Drugim natomiast rekordowe trzynaste zwycięstwo w tych rozgrywkach. Liverpoolowi znowu zależało na zdobyciu trofeum, ponieważ ostatnim razem udało im się to w sezonie 2004/2005, kiedy to sytuację miał zapamiętany „Dudek dance”, a Liverpool pokonał w rzutach karnych włoski AC Milan – 3:2. Zdobycie trofeum Ligi Mistrzów przez podopiecznych Jurgena Kloppa byłoby również odzwierciedleniem ciężkiej pracy jaką włożył w The Reds niemiecki szkoleniowiec.

Mecz na Stadionie Olimpijskim w Kijowie, był dość kontrowersyjnym widowiskiem. Z początku, znakomicie przygotowani zawodnicy z wysp, naciskali na Królewskich i przez pewien moment zamknęli zawodników Realu Madryt na własnej połowie. Sytuacja się odwróciła w momencie, kiedy Sergio Ramos w starciu z Mohamedem Salahem, niefortunnie uszkodził bark Egipcjanina i zmusił go do opuszczenia murawy. Następnie, w 37. minucie spotkania boisku opuścił także obrońca Realu Madryt – Dani Carvajal. Real Madryt oraz Liverpool więc jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę wykorzystali swoje cenne zmiany.

Pod względem bramek, druga połowa spotkania była zdecydowanie ciekawsza od pierwszej.  W 51. minucie spotkania, potworny błąd popełnił Lorius Karius, który chcąc szybko wznowić akcję Liverpoolu, wyrzucił piłkę wprost w nogi Karima Benzemy, czego efektem była bramka Francuza na 1:0. Nadzieję The Reds przywrócił jednak Sadio Mane, który zaledwie cztery minuty później wyrównał wynik spotkania na 1:1. Reszta meczu należała już do Realu Madryt. Konkretniej do jednego zawodnika Królewskich – Garetha Bale’a. Walijczyk, który zastąpił w 61. minucie Isco Alcarona, popisał się światowej klasy bramką z przewrotki. W 64. minucie spotkania Real objął prowadzenie, właśnie po bramce, do której link załączam poniżej.

Przewrotka Bale’a

Widowisko jakie zapewnił Gareth nie zakończyło się na tej bramce. Zawodnik udowodnił Zinedine’owi Zidane’owi, że powinien był częściej na niego stawiać, kiedy ten wrócił po kontuzji. Choć druga bramka Bale’a w tym spotkaniu wyniknęła z kolejnego błędu Kariusa, tak nie umniejszyło to jej urodzie.

Drugie trafienie Walijczyka

Ostatecznie spotkanie zakończyło się 3:1. Zwycięska ekipa Zinedine’a Zidane’a zapisała się na kartach historii w efektowny sposób. Trzy razy z rzędu wygrana w Lidze Mistrzów, oraz trzynaste zdobycie owego trofeum. Myślę, że długo będziemy czekać, aż któraś drużyna europejska dorówna Królewskim. Warto pamiętać, że Real wygrywając Ligę Mistrzów w sezonie 2017/2018, ma pewny start w tym samym turnieju od początku następnego sezonu. Tworzy to dla nich dodatkową sposobność do powiększania swojej gabloty o kolejne puchary Ligi Mistrzów.

Najlepsi strzelcy

Kończąc UEFA Champions League i aktualny sezon 2017/2018, warto wspomnieć o zawodnikach z największą ilością bramek w owym turnieju. Nie jest szczególnym zaskoczeniem, że w tej klasyfikacji prowadzi pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki i zarazem pięciokrotny zdobywca Ligi Mistrzów – Cristiano Ronaldo. 33-latek wciąż imponuje swoją formą, a w obecnej kampani na fotelu lidera usiadł z dorobkiem piętnastu trafień.

Lista strzelców Ligi Mistrzów 2017/2018

 

Sezon 2017/2018 LaLiga zakończony

Koniec zmagań w aktualnym sezonie

20 maja 2018 o 20:45 rozpoczęło się ostatnie spotkanie minionego już sezonu LaLiga Santander. Dwadzieścia drużyn w 38. kolejkach rywalizowały ze sobą pod różnymi aspektami. Aspiracje niektórych drużyn kierowały się ku mistrzostwu, niektóre z nich celowały w puchary europejskie, a jeszcze inne skupiły się jedynie na zapewnieniu sobie takiego miejsca w tabeli, które pozwoli im na dalszą grę w LaLiga i uchroni je od spadku do Segunda Division. Aktualny sezon zakończył, poznany już parę kolejek przed jego końcem , mistrz LaLiga w sezonie 2017/2018 – FC Barcelona. Zawodnicy Ernesto Valverde byli jedną z ekip, która liczyła na uklasyfikowanie się na fotelu lidera LaLiga. Założenie to udało się osiągnąć i już od 28 kwietnia Duma Katalonii mogła być spokojna o swoją pozycję. Znana na całym piłkarskim świecie Barca, po osiągnięciu przedsezonowego założenia, oprócz mistrzostwa, była bliska zapisania się na kartach historii. Chodziło o wygranie sezonu LaLiga bez porażki. Katalończycy jednak, na swoje nieszczęście, przegrali na wyjeździe z Levante 5:4 i zakończyli sezon z jedną porażką, tuż przed samą metą.

Sezon 2017/2018 ułożył się pomyślnie także dla Atletico Madryt, Realu Madryt czy Valencii, ponieważ obok Barcelony to właśnie te ekipy zapewniły sobie grę w Lidze Mistrzów. Dużym zaskoczeniem aktualnego sezonu była słaba dyspozycja piłkarzy Los Blancos. Zawodnicy Zinedine’a Zidane’a zakończyli sezon na trzeciej lokacie i skupili się właśnie na Lidze Mistrzów, ponieważ 26 maja w Kijowie zmierzą się w finale z Liverpoolem.

Swojego niezadowolenia z pewnością nie kryją trzy drużyny z końca tabeli. Miniony sezon nie ułożył się pomyślnie dla takich ekip, jak Deportivo La Coruna, UD Las Palmas, oraz Malaga, która na tle całej kampanii wypadła najgorzej i z dorobkiem 20 punktów uklasyfikowała się na ostatnim miejscu w lidze.

Tabela LaLiga Santander, sezon 2017/2018

sezon17/18 tabela

Sezon 2018/2019 – nowe twarze

Trzy ostatnie drużyny LaLigi spadają do niższych rozgrywek w Hiszpańskiej piłce. Taka sytuacja nastomiast otwiera furtkę ekipom z Segunda Division. W przyszłym sezonie hiszpańskiej ekstraklasy, z pewnością zobaczymy Vallecano i Huesca, którym miniony sezon w Segunda Division poszedł pomyślnie i uklasyfikowały się kolejno na pierwszej i drugiej lokacie. Pozostałe cztery drużyny natomiast zmierzą się między sobą w tzw. barażach o trzecie miejsce, które również pozwoli im na grę w najwyższej lidze hiszpańskiej.

Podsumowanie – najlepsi strzelcy LaLiga Santander

Podsumowując sytuację końcową w LaLiga Santander i Segudna Division, warto odnieść się do indywidualnych osiągnięć danych zawodników. Jak co roku, we wszystkich ligach europejskich, ale również na świecie, pada niezliczona ilość bramek. Także w minionej kampanii nie zabrakło pięknych, zapierających dech w piersiach trafień. Jeżeli chodzi o klasyfikacje strzelców, bez większego zaskoczenia to najbardziej rozpoznawalni piłkarze na świecie górują nad resztą. Chodzi oczywiście o Lionela Messiego oraz Cristiano Ronaldo. Pojedynek między tymi dwoma wirtuozami futbolu trwa już od dłuższego czasu. Choć popularny CR7 króluje w Lidze Mistrzów i ma szansę wygrać piąte takie trofeum w swojej piłkarskiej karierze, tak w lidze, to Argentyńczyk zdobył pierwsze miejsce w klasyfikacji strzelców z dorobkiem 34 trafień.

Lista strzelców – sezon 2017/2018

sezon 2017/2018 strzelcy

ElClásico bez zwycięzcy

ElClásico 2018

ElClásico – remis na Camp Nou

Kolejna edycja ElClásico i zarazem pierwsze w roku 2018, zostawiło niedosyt dla kibiców przez swój wynik końcowy. Mimo iż w aktualnej kampanii, z pierwszego ElClásico na Santiago Bernabeu zwycięsko wyszli Katalończycy, tak w Barcelonie spotkanie zakończyło się remisem. Dużym plusem dla obecnych na Camp Nou kibiców obu drużyn z pewnością jest fakt, iż nie mogli oni narzekać na nudne spotkanie, czy brak bramek w tym meczu. Ostatecznie, konfrontacja między FC Barceloną a Realem Madryt zakończyła się remisem 2:2.  Niestety antybohaterem spotkania był sędzia – Hernandez Hernandez. Hiszpański sędzia w trakcie meczu popełnił kilka poważnych błędów, które przeszkodziły sportowemu widowisku. Worek z bramkami w tym spotkaniu otworzył w 10. minucie Luis Suarez i to właśnie gospodarze objęli prowadzenie jako pierwsi. Nie mogli się jednak nim za długo cieszyć, ponieważ zaledwie cztery minuty później, Cristiano Ronaldo pokonał Ter Stegena i wyrównał wynik spotkania na 1:1. W drugiej połowie to ponownie Katalończycy objęli prowadzenie jako pierwsi i już w 52. minucie objęli, po raz kolejny, prowadzenie. Podopieczni Zinedine’a Zidane’a jednak nie próżnowali. Z ciężkimi decyzjami sędziego musiały sobie poradzić obie drużyny, jednak mimo konfliktów, w 72. minucie wróciwszy po kontuzji Gareth Bale, ustalił wynik spotkania. Sytuacja na boisku od tej bramki się nie zmieniła i sędzia zagwizdał po raz ostatni kończąc ostatnie ElClásico minionej kolejki.

Królewscy w ElClásico

Królewscy w trakcie tego ElClásico, tak jak zapowiadali w przedmeczowych konferencjach, postanowili nie wykonać szpaleru i zaprzestać historycznej tradycji. Szpaler miał być wykonany ze względu na to, że sytuacja w LaLiga była już ustalona. Już przed spotkaniem wiadomym było, że to FC Barcelona jest oficjalnym mistrzem Hiszpanii w sezonie 2017/2018. Szpaler był wykonywany zawsze w celu przywitania i uhonorowania nowego triumfatora rozgrywek. Los Blancos, ze względu na swoją sytuację, byli już skupieni na Lidze Mistrzów, w której 26 maja w Kijowie czekało ich ciężkie spotkanie  z Liverpoolem. Barcelona natomiast walczyła o to, aby wygrać sezon bez porażki.

Korzystna niekorzyść dla Katalończyków

Pomimo tego, że zawodnikom Ernesto Valverde nie udało się pokonać Realu Madryt przed własną publicznością, tak udało im się wykonać inne założenie, które każdy zawodnik miał z tyłu głowy. Konkretnie chodziło właśnie o wyżej wymieniony sezon bez porażki. Remis w Barcelonie pozwolił Dumie Katalonii zachować „czyste konto”.

Tutaj sprawdzisz dokładny przebieg spotkania

Sezon 2017/2018 – znamy zwycięzcę!

Sezon LaLiga 2017/2018 dla FC Barcelony

Mimo porażki w Lidze Mistrzów, hiszpańska Barcelona nie może narzekać na wyniki mijającego sezonu 2017/2018. The Cules, po uprzednim zdobyciu Copa del Rey, sięgneli również po puchar ligi aż trzy kolejki przed oficjalnym zakończeniem sezonu. Ekipa Ernesto Valverde zapewniła sobie mistrzostwo Hiszpanii po efektownej wygranej z Deportivo La Coruna – 4:2. Zdobyte w obecnej kampanii trofea mają szczególne znaczenie dla wielokrotnego reprezentanta La Furia Roja – Andresa Iniesty. Hiszpańska legenda ze stolicy Katalonii wydała oficjalne ogłoszenie, że odejdzie z klubu po zakończeniu aktualnego sezonu.

Warto wspomnieć, że FC Barcelona, w trwającym jeszcze sezonie, zapewniła sobie mistrzostwo LaLiga unikając porażki. Co prawda do zakończenia sezonu pozostały jeszcze trzy kolejki, jednak Katalończycy fetują już od 29 kwietnia. Aktualny bilans Dumy Katalonii to 26 zwycięstw oraz osiem remisów. Popularna Barca zagrała dotychczas 34 mecze i posiada przewagę jedenastu punktów nad zajmującym fotel wicelidera – Atletico Madryt.

Sprawdź jak zawodnicy fetowali podwójną koronę!

29 kwietnia obfitował również w smutek. Barcelona zdobywając A Corunię sprawiła, że tamtejsze Deportivo pożegna się z LaLigą i zostanie zdegradowane do Segunda Division. Sezon 2017/2018 okazał się nieowocny jeszcze dla dwóch ekip, które połączą los Deportivo, są to Las Palmas oraz Malaga.

Starcie tytanów inne niż zwykle

Szczególnie zawiedzeni będą zagorzali fani sławnego na całym świecie ElClasico. Aktualny sezon i wyniki dwóch najbardziej rozpoznawalych gigantów z Hiszpanii sprawiły, że 6 maja nie będzie szpaleru. Obie strony wypowiedziały się na temat starcia między Barceloną a Realem Madryt. Królewscy natomiast zapowiedzieli, że ze względu na sukcesy w poszczególnych rozgrywkach, ElClasico powinno przebiegać w spokojnej atmosferze. Zachowanie to zostało wywołane zdobyciem dubletu FC Barcelony, która już swoich pucharów stracić nie może. Real Madryt natomiast przygotowywuje się do zdobycia rekordowego, trzynastego pucharu Ligi Mistrzów, o który zawalczy 26 maja w Kijowie. Przeciwnikiem Królewskich będzie Liverpool F.C.. Dlatego odwieczny rywal ekipy z Katalonii nie zamierza wykonać szpaleru, dla znanego już zwycięzcy LaLiga. Sezon 2017/2018 zatem może okazać się sukcesywnym zarówno dla Los Blancos, jak i The Cules.

Real Madryt w finale Ligi Mistrzów!

Real Madryt trzeci raz z rzędu w finale!

Półfinały Ligi Mistrzów jeszcze się nie zakończyły, jednak znamy już pierwszego finalistę turnieju. Real po raz trzeci z rzędu zagra w finale Ligi Mistrzów. Królewscy 26 maja w Kijowie najprawdopodobniej spotkają się z Liverpoolem, który pewnie pokonał u siebie włoską AS Romę 5:2. Z trzybramkowym zapasem, The Reds mogą z większym spokojem patrzeć na finał niżeli ekpia Eusebio Di Francesco. Przekonaliśmy się jednak już niejednokrotnie, że Liga Mistrzów potrafi być zaskakująca i w szczególności na etapie półfinałowym, żadnego spotkania nie można uznać z góry za wygrane.

Real zdobywa Allianz

Pierwsze spotkanie półfinałowe było szczególnym dla Realu, ponieważ grali na wyjeździe. Dwie silne drużyny europejskie spotkały się ze sobą w Monachium, a każda bramka miała szczególne znaczenie dla obu klubów. Real Madryt z Bayernem Monachium zagrali rewelacyjne 90 minut, a ostateczny wynik spotkania 1:2 dla Realu ustalił Marco Asensio. Szczególnie pechowo pierwszy mecz wypadł dla ekipy Yuppa Heynckesa. Jego zawodnicy mimo przegranej przed własną publicznością, od początku męczyli się z kontuzjami, co ostatecznie zmusiło menadżera Bayernu do dwóch zmian w pierwszej połowie spotkania. Kontuzjowani Jerome Boateng oraz Arjen Robben od początku badań byli świadomi, że nie zagrają w rewanżu na Santiago Bernabeu. Z pewnością ta sytuacja wpłynęła na wydarzenia, które oglądaliśmy 25 kwietnia. Po ostatnim gwizdku sędziego Bayern musiał mocno się zmobilizować, aby odrobić wynik w Madrycie.

Walka do samego końca

Tak można nazwać ponad 90 minut rewanżowego spotkania między drużynami Zinedine’a Zidane’a oraz Yuppa Heynckesa. Francuski szkoleniowiec Realu Madryt sam przyznał w przedmeczowej konferencji, że te spotkanie jest dla niego równie ważne jak finał. Dlatego z pewnością nie zlekceważą Bayernu. Bayern w przeciwieństwie do pierwszego meczu, zaczął rewelacyjnie. Szybka bramka strzelona przez Joshuę Kimmicha w trzeciej minucie spotknia, dodała skrzydeł Bawarczykom. Jednak to nie bramka niemieckiego obrońcy zapadnie w pamięć wielu kibicom. Szczególne znaczenie na Santiago Bernabeu miały dwa wydarzenia. Pierwszym była pomyłka bramkarza Bayernu, który przepuścił piłkę po podaniu Alaby i pozwolił Karimowi Benzemie zdobyć swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Drugim z pewnością był gol Jamesa Rodrigueza, który dał nadzieję swoim klubowym kolegom na awans do finału Ligi Mistrzów. Warto wspomnieć, że kolumbijski pomocnik gra w Bayernie na umowie wypożyczenia własnie z Realu Madryt. Najprawdopodobniej Real sprzeda zawodnika, a James pozostanie w Bawarii na dłużej.

Oficjalny artykuł Realu o wygranej z Bayernem

Barcelona zwycięzcą Pucharu Króla

Barcelona zdobywa Copa del Rey

Barcelona zwycięzcą Pucharu Króla w 2018 roku.

W sobotę 21 kwietnia 2018 roku został rozegrany finał Copa del Rey, czyli Pucharu Króla. Hiszpańskie drużyny między ligowymi rozgrywkami i pucharami międzynarodowymi rywalizują ze sobą również w turnieju wewnątrznarodowym. Od 1902, co roku wyłaniany jest zwycięzca Pucharu Króla, który na początku następnego sezonu walczy o Superpuchar Hiszpanii.

Podczas tegorocznego finału rozgrywek, w Madrycie zagrały ze sobą FC Barcelona oraz Sevilla FC. W meczu spotkały się drużyny, które odpadły w playoffach Ligi Mistrzów, dlatego obie były żądne pucharu. Spotkanie jednak wyglądało, jakby to jedynie zawodnikom Blaugrany zależało na zdobyciu tego pucharu. Podopieczni Vincenzo Montelli od początku spotkania zmuszeni byli do gry pod dyktando Katalończyków. Ostatecznie finałowy mecz Pucharu Króla zakończył się wynikiem 5:0 dla Barcelony, a bramki dla Dumy Katalonii zdobyli Lionel Messi, Andres Iniesta, Philippe Coutinho oraz Luis Suarez (2).

Warto wspomnieć, że finał rozegrany na Wanda Metropolitano był czwartym finałem FC Barcelony z rzędu i jednocześnie czwartym  z rzędu sukcesem w owych rozgrywkach. Dodatkowo Barcelona jest aktualnie liderem zdobywców Pucharu Króla. Od 1912 roku, w którym po raz pierwszy odniosła zwycięstwo w turnieju, wychodziła zwycięsko z finału rozgrywek łącznie 30 razy. Na drugim miejscu w tej kategorii z 23 zwycięstwami jest Athletic Bilbao, a trzecią lokatę z dziewiętnastoma pucharami zajmuje Real Madryt.

Ostatni finał Pucharu Króla z udziałem Iniesty.

Postacią, dla której ten finał miał szczególne znaczenie z pewnością jest pomocnik FC Barcelony – Andres Iniesta. Mający niespełna 34 lata Hiszpan najprawdopodobniej opuści Katalończyków w najbliższym okienku transferowym. Legenda Dumy Katalonii nie zdecydowała się jeszcze na przedłużenie kontraktu, który wygasa w czerwcu 2018 roku. Reprezentant La Furia Roja jest łączony z włoskim Juventusem, spekulowano też o możliwości przenosin pomocnika do ligi chińskiej. Andres Iniesta w 670 spotkaniach dla Barcelony zdobył 57 bramek, oraz zaliczył 141 asyst. Rozegrany w sobotni wieczór mecz, w którym Barcelona zdobyła Puchar Króla, z pewnością zapadnie w pamięć nie tylko samego Andresa Iniesty, ale również wszystkich kibiców Dumy Katalonii.

Sprawdź statystyki Andresa Iniesty

Liga Mistrzów – radość i smutek

Liga MistrzówLiga Mistrzów – koniec pięknych zwycięstw oraz obrona tytułu

10 i 11 kwietnia europejscy giganci rozegrali rewanżowe mecze w 1/4 turnieju. Liga Mistrzów, jak zapowiadałem po pierwszych spotkaniach, nie obyła się bez emocji oraz niespodzianek. Właśnie takie rozgrywki jak Champions League udowadniają nam, dlaczego tak uwielbiamy ten sport i dlaczego tak chętnie go oglądamy. Liga Mistrzów rządzi się swoimi prawami, dlatego przegrani dwumeczów musieli się z nią pożegnać. Z pewnością przyniosło to wiele smutku nie tylko zawodnikom czy trenerom, ale również wielu kibicom na całym świecie. Szczególną uwagę świata zwróciły mecze rewanżowe z udziałem FC Barcelony i Realu Madryt, które były wyjątkowo emocjonujące.

Real Madryt wciąż królewski

Liga Mistrzów pokazała, jak trudne zadanie stało przed hiszpańskimi gigantami. Włoskie ekipy mimo podciętych skrzydeł, odcisnęły swoje piętno na obu klubach z LaLiga. Real Madryt rewanżowe spotkanie na Santiago Bernabeu zaczynał z trzybramkowym prowadzeniem. Korzyścią ekipy Zinedine’a Zidane’a był fakt, iż Los Blancos wygrali z Juventusem na wyjeździe, co daje dodatkowy komfort i przywilej przejścia do następnej fazy turnieju. Tym samym oznaczało to, że Stara Dama musiała strzelić Realowi minimum trzy gole, aby liczyć się w Lidze Mistrzów. Dlatego większość kibiców skazała już włoski klub na straty. Zawodnicy Massimiliano Allegriego udowodnili, podobnie jak ich ligowi koledzy z Rzymu, że w piłkę nie powinno się wątpić. Sam trener podczas przedmeczowej konferencji prasowej powiedział, że jeżeli którykolwiek z jego zawodników nie wierzy w zwycięstwo w Madrycie, to nie ma po co wsiadać do samolotu. Właśnie ta wiara sprawiła, że Liga Mistrzów stała się efektowna. Zapewniła nam mecz pełen emocji do samego końca. Wspaniałe dwie bramki Mandzukica dały mnóstwo nadziei i zapału Turyńczykom. Wysoki pressing i ciągłe natarcia okazały się kluczem do sukcesu, który był już w zasięgu ręki zawodników Juventusu. W 61. minucie spotkania, gdy Blaise Matuidi zdobył trzecią bramkę, wszyscy z ogromnym zaciekawieniem oglądali to spotkanie. Wystarczyło jedno trafienie aby zapewnić sobie awans do następnej fazy Ligi Mistrzów. Na nieszczeście Juventusu, który robił wszystko aby sięgnąć po upragniony awans, w 97. minucie spotkania podyktowano rzut karny. Z boiska za komentarz do sędziego został wyrzucony kapitan Starej Damy – Gianluigi Buffon, a w jego miejsce między słupkami stanął Wojciech Szczęsny. Choć Polak wyczuł intencje strzelającego Portugalczyka, był jednak bezradny przy silnym uderzeniu w prawe okienko bramki. Cristiano Ronaldo strzelając tę bramkę, zapewnił Królewskim dalszą grę w Lidze Mistrzów i ustalił wynik dwumeczu na 4:3 dla Realu Madryt. Warto wspomnieć, że Los Blancos są aktualnymi obrońcami tytułu i mają szansę zdobyć trzecie z rzędu trofeum w owych rozgrywkach. Jeżeli tego dokonają, będzie to ich rekordowe trzynaste zwycięstwo turnieju jakim jest Liga Mistrzów.

Barcelona za burtą

Już trzeci raz z rzędu zawodnicy Blaugrany pożegnali się z Ligą Mistrzów w ćwierćfinale. Szczególnym zaskoczeniem dla wielu kibiców Dumy Katalonii był fakt, że Barcelona jechała do Romy z zapasem trzech bramek. Każdy myślał, że awans w tej parze ćwierćfinałowej jest już przesądzony i to właśnie klub z Katalonii przejdzie do dalszego etapu turnieju. Jadąc do Rzymu zawodnicy z pewnością mieli z tyłu głowy, że jedyne czego nie mogą zrobić, to przegrać. Nie musieli oni gonić wyniku, wystarczyło im jedynie wyczekać przeciwnika i ze spokojem dokończyć mecz. Fakty jednak były odmienne. Zawodnicy Romy, którzy nie mieli już nic do stracenia, rzucili się w pogoń, aby odrobić stratę z Camp Nou (4:1). Piłka przypomniała nam o swojej nieprzewidywalności. Pokazała, że nie powinno się lekceważyć przeciwnika i mimo wysokiej przewagi, w takim turnieju jakim jest Liga Mistrzów, wszystko może się wydarzyć. Spotkanie między Romą a Barceloną było tego przykładem. Blaugrana nie mogła się odnaleźć na Stadio Olimpico. Katalończykom nie wychodziły najprostsze akcje, za to ekipa Eusebio Di Francesco zagrała wręcz fenomenalnie. Od pierwszych minut pokazali, że się nie poddają i będą zacięcie walczyć o to, aby przejść do następnej fazy turnieju. Pierwszą bramkę dla Giallorossi w 6. minucie spotkania zdobył Edin Dzeko, który otworzył nadzieje kolegów z drużyny. Rewanż między drużynami miał szczególne znaczenie dla Danielle De Rossiego oraz Konstantinosa Manolasa, którzy w pierwszym spotkaniu strzelili po bramce samobójczej. Na własnym stadionie obaj odrobili wyrządzone wcześniej szkody. W 58. minucie spotkania Danielle De Rossi strzelił na 2:0 z rzutu karnego, a formalności w 81. minucie spotkania dopełnił właśnie Manolas po bramce głową z rzutu rożnego. Tym samym włoska Roma pokonała 3:0 Barcelonę, pozbawiając Dumę Katalonii wszelkich nadziei i zakończyła ich udział w Lidze Mistrzów.

Liga Mistrzów – półfinały

Zmagania turniejowe jeszcze się nie zakończyły i 13 kwietnia 2018 roku odbyło się losowanie par półfinałowych. Wiadomo już, że w następnej fazie turnieju zagrają ze sobą: Liverpool – AS Roma, oraz Bayern Monachium – Real Madryt. Pierwsze spotkania Ligi Mistrzów odbędą się 24 i 25 kwietnia bieżącego roku, rewanże natomiast odbędą się tydzień później. Warto obejrzeć te spotkania, ponieważ wyłonią one finalistów turnieju, którzy zmierzą się ze sobą w Kijowie.

Atletico Madryt pożegna Fernando Torresa

Atletico pożegna Torresa.

Atletico Madryt pożegna się z Fernando Torresem po zakończeniu sezonu 

Mający 34 lata napastnik za pośrednictwem swojej oficjalnej strony i portalu Twitter wypowiedział się na temat swoich następnych kroków w piłkarskiej karierze. Według powyższych źródeł pewnym jest, że aktualna kampania będzie jego ostatnią w barwach Atletico Madryt. Sławny El Nino w nadchodzącym letnim okienku transferowym odejdzie z LaLiga Santander. Do pewnego momentu spekulowano o tym, czy Torres wybierze grę w Chinese Super League, czy może w Major League Soccer. Według najnowszych wieści, jakie podaje hiszpańska „Marca”, to właśnie w amerykańskiej MLS będziemy mogli oglądać Hiszpana. W każdym razie wiadomym jest, że pozostałe kolejki aktualnego sezonu będą ostatnimi w barwach Atletico Madryt. Warto zaznaczyć, że o byłego reprezentanta Hiszpanii zabiega pięć klubów MLS. W gronie tym są takie ekipy jak: Montreal Impact, Chicago Fire, Seattle Sounders, New York City FC i Sporting Kansas City. Fernando Torres nie ukrywa, że powodem jego przenosin jest wiek. Zawodnik otwarcie mówi o tym, że najwyższa pora odstawić europejską piłkę i przenieść się do spokojniejszych rozgrywek.

– To nie była łatwa decyzja, ale postanowiłem, że to mój ostatni sezon w Madrycie. Zakończenie kariery nie wchodzi w grę, bowiem chcę nadal występować na boisku. Jednakże potrzebuję zmiany, gdyż obawiam się, że w Atletico już dużo więcej nie osiągnę. Czas zrobić miejsce dla młodszych zawodników – powiedział Fernando Torres.

https://twitter.com/Torres/status/983338821851983872/photo/1

Szczególne zasługi

Fernando Torres jest zawodnikiem, który z pewnością wpisał się na karty historii ekipy z Madrytu. To właśnie w Atletico Madryt rozpoczynał swoje pierwsze piłkarskie kroki. Swój debiut w seniorskiej drużynie Atletico miał 27 maja 2001 roku, by następnie sześć lat później przenieść się do Liverpoolu. Po niespełna 4 latach na Anfield, Fernando Torres przeniósł się w styczniu 2011 roku do Chelsea Londyn. El Nino dodatkowo po chwilowym epizodzie w AC Milanie, ostatecznie wrócił na Wanda Metropolitano w 2014 roku. W barwach Atletico rozegrał łącznie 290 spotkań, w których osiemdziesiąt dziewięć razy trafił do siatki przeciwników. W obcenej kampanii Fernando Torres zaliczył 36 meczów, w których strzelił osiem goli i zanotował dwie asysty. 110-krotny reprezentant Hiszpanii odcisnął również swoje piętno grając w barwach narodowych. Przez swoją historię reprezentacyjną, od 2003 roku Torres strzelił 38 bramkek.

LaLiga – podsumowanie 31. kolejki

LaLiga Santander - 31. kolejka

LaLiga Santander – 31.kolejka

LaLiga Santander jak większość lig europejskich zbliża się powoli ku końcowi, dlatego wszystkim drużynom szczególnie zależy na zdobyciu jak największej ilości punktów. W minionej 31. kolejce wyniki stosunkowo wysokie chyba nie były szczególnym zaskoczeniem.

Valencia 1:0 Espanyol

Wynik spotkania adekwatny do sytuacji w tabeli LaLiga. Będąca na 3. miejscu Valencia, po bramce w siódmej minucie spotkania, utrzymała prowadzenie do końca. Bramkę dla Nietoperzy strzelił niezawodny w tym sezonie Rodrigo.

Real Sociedad 5:0 Girona

Ostateczny wyniki tego spotkania w 31. kolejce LaLiga mógł zszokować wielu fanów. Zajmujący aktualnie 12. miejce Sociedad zbliżył się do uklasyfikowanej na ósmym miejscu Girony. Ekipa z San Sebastian musiała poczuć się bardzo pewnie na swoim stadionie i od jedenastej minuty spotkania zaczęła zdobywać kolejne bramki, kontrolując tym samym przebieg całego spotkania.

Levante 2:1 Las Palmas

Kolejne spotkanie, w którym w statystykach przeważała drużyna gości, a którego ostateczny wynik przelał szalę zwycięstwa w stronę gospodarzy. Choć obie drużyny nie zachwycają szczególnie w tym sezonie i znajdują się w dolnej części tabeli, mecz był emocjonujący ze względu na zachowanie piłkarzy. Gospodarze musieli kończyć mecz w dziesiątkę, po tym jak Coke (strzelec pierwszej bramki) w 86. minucie spotkania otrzymał drugą żółtą kartkę i musiał opuścić boisko. To jednak nie był koniec kartoników, jakie zobaczyli zawodnicy w tym dniu. Sędzia przez skandaliczne zachowanie Rochiny, poza boiskiem pokazał mu czerwoną kartkę, tuż po doliczonym czasie gry.

FC Barcelona 3:1 Leganes

Wynik tego spotkania nie zaskoczył chyba nikogo. Aktualny lider LaLiga Santander pewnie pokonuje przeciwnika na Camp Nou. Szczególnie dobrze w tym spotkaniu wypadł pięciokrotny zdobywca Złotej Piłki – Lionel Messi. Argentyńczyk rozpoczął swoją passę strzelecką w 27. minucie po golu z rzutu wolnego. Do tej efektownej bramki Messi dołożył jeszcze dwa trafienia kompletując tym samym hat-tricka. W obecnej kampanii Messi ma już na swoim koncie 29 bramek w trzydziestu rozegranych spotkaniach.

Real Betis 2:0 SD Eibar

W tej kolejce LaLiga to gospodarze zdecydowanie skorzystali z przewagi własnego stadionu. Aktualnie walczący o udział w pucharach europejskich Betis, bez zaskoczenia pokonał ekipę z Eibaru po trafieniu Sergio Leona w 21. minucie, oraz po samobójczej bramce Anaitza Arbilli.

Celta Vigo 4:0 Sevilla

Wynik tego spotkania z pewnością zaskoczył wszystkich fanów. Był to kolejny mecz w LaLiga, którego ozdobą była bramka samobójcza. Grający w stolicy Andaluzji Arana Guilherme, pokonał własnego bramkarza otwierając tym samym worek z bramkami w 38. minucie. Do końca pierwszej połowy wynik pozostał bez zmian, jednak w pozostałej części spotkania całe show skradł Iago Aspas, który podobnie jak Leo Messi skompletował hat-tricka.

Real Madryt 1:1 Atletico Madryt

Derby Madrytu, które po El Clasico są drugim najbardziej wyczekiwanym meczem w Madrycie, były jedynym spotkaniem w 31. kolejce LaLiga, w którym drużyny podzieliły się punktami. Wynik spotkania otworzył w 53. minucie niezawodny w tym sezonie Cristiano Ronaldo, jednak feta Los Blancos nie trwała długo, ponieważ Antoine Griezmann wyrównał wynik zaledwie cztery minuty później. Reszta spotkania pozostała bez zmian, a Atletico utrzymało czteropunktową przewagę nad ekipą Zidane’a i pozostała na fotelu wicelidera.

Deportivo Alaves 2:0 Getafe

Pierwsza połowa tego spotkania nie należała do najciekawszych. Poza dwoma żółtymi kartkami rozdanymi przez sędziego nic szczególnego nie zwróciło uwagi kibiców. Dopiero w drugiej połowie ekipie z Victorii udało się zdobyć dwie bramki i w 75. minucie spotkania ostatecznie ustalić wynik meczu. Getafe miało swoją szansę na bramkę kontaktową, jednak w 81. minucie Antunes nie wykorzystał rzutu karnego.

Deportivo La Coruna 3:2 Malaga

Ciekawym spotkaniem obfitującym w bramki mogli się nacieszyć fani La Coruny i Malagi. Drużyny walczyły ze sobą ramię w ramię do ostatniego gwizdka sędziego. Za każdym razem kiedy ekipa z A Corunii trafiała do siatki gości, Ci mobilizowali się i odrabiali wynik. Jest to również trzeci mecz tej kolejki, w którym padła bramka samobójcza (Guilherme na 1:1; 41. minuta). Ostatecznie jednak w 86. minucie Adrian trafił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu i ustalił jego wynik na 3:2.

Villarreal 1:3 Athletic Bilbao

31. kolejkę LaLiga zakończyło właśnie te spotkanie. Villarreal spisujący się zdecydowanie lepiej od Athletic Bilbao musiał niestety ulec rywalowi przy własnej publiczności. W ostatnim meczu kolejki, właśnie przyjeżdżający goście zabrali ze sobą trzy punkty. Było to tym samym jedyne spotkanie, w którym gospodarz oddał swoje punkty. Spotkanie od samego początku nie układało się po myśli Villarrealu. Jedyną bramkę dla gospodarzy w 67. minucie zdobył Bacca. Dla Athletic Bilbao natomiast strzelili kolejnko: Inigo Cordoba, Inaki Williams oraz Iker Muniain.

 

 

Barca i Real jedną nogą w półfinale!

Real, Barca, Juve, Bayern, ManCity, Sevilla, Roma, Liverpool - 1/4 Ligi Mistrzów

Real Madryt i FC Barcelona bliżej półfinału

Ówczesny tydzień nie obył się bez emocji, które towarzyszyły nam podczas najbardziej prestiżowego turnieju w europejskiej piłce nożnej. Liga Mistrzów już od 1992 roku zapewnia nam starcia czołowych drużyn różnych lig z państw europejskich. Tym samym wielu fanów piłki nożnej z uśmiechem na ustach siada przed swoimi odbiornikami, aby obejrzeć efektowne widowiska. W tegorocznej edycji turnieju do 1/4 etapu rozgrywek dotarły, bez szczególnego zaskoczenia, dwie drużyny z LaLiga Santander.

Dnia 04 kwietnia 2018r. na stadionie w Turynie, Real Madryt pokonał tamtejszy Juventus aż 3:0. Szczególną uwagę całego świata wzbudziła fenomenalna bramka pięciokrotnego zdobywcy Złotej Piłki – Cristiano Ronaldo. Portugalczyk w nieprawdopodobny wręcz sposób po wcześniejszym utrzymaniu piłki w boisku, podał ją do wbiegającego na drugiej flance Carvajala. Hiszpan po opanowaniu piłki kątem oka dojrzał wystawiającego się na wysokości jedenastego metra Ronaldo i dośrodkował piłkę. Sam CR7 perfekcyjnie złożył się do przewrotki i wykończył podanie kolegi z drużyny. Nie trudno uwierzyć, że po takim golu cały stadion bił owacje na stojąco dla jednego z najlepszych w swoim fachu. Zapewniając sobie 3-bramkową przewagę na wyjeździe, Real praktycznie nie musi się martwić o przebieg rewanżowego meczu, który rozegrają na Santiago Bernabeu.

Szczęścia nie brakowało również w stolicy Katalonii. Barca zaledwie 24 godziny później, w dość kontrowersyjny sposób pokonała na Camp Nou AS Romę aż 4:1. Dlaczego kontrowersyjny? Ponieważ do wyniku tego spotkania przyłożyli się Danielle De Rossi oraz Konstantinos Manolas strzelając bramki samobójcze. Do pełnej puli swoją cegiełkę dołożyli także Gerrard Pique (59′) oraz Luis Suarez (87′). Jedyną bramkę dla AS Romy w 80. minucie spotkania strzelił Edin Dzeko. Podobnie do Królewskich, Barca z uśmiechem na ustach może wspominać ostatnie starcie w turnieju, w którym zapewnili sobie 3-bramkową przewagę. Nawiązując do bramek, które miały miejsce w tym spotkaniu pragnę tylko dodać, że Barca na siedemnaście goli zdobytych w tej edycji Ligi Mistrzów, miała niewielu strzelców. Bramki dla The Cules zdobyli: sześć Lionel Messi, po jednej Ivan Rakitić, Lucas Digne, Paco Alcarer, Ousmane Dembele, Gerrard Pique oraz Luis Suarez, natomiast 5 pozostałych trafień, to trafienia przeciwników do własnej bramki.

Mecze rewanżowe turnieju,  które z pewnością zapewnią wiele emocji, odbędą się 10 oraz 11 kwietnia. Real i Barca myśląc o półfinale, nie pozwolą sobie wyrwać awansu z rąk. A z drugiej strony wszyscy przegrani będą do ostatniej kropli potu walczyć o to, aby pokonać przeciwnika. Mecze zdecydowanie będą ciekawe i warte obejrzenia. Wszyscy z niecierpliwością czekamy na kolejne spotkania Ligi Mistrzów.

https://twitter.com/ChampionsLeague/status/983277477052153857